Menu główne
Zarys historii osadnictwa wojskowego w Górzynie opracowany na podstawie
„Historii Górzyna” Stanisława Żyburta
Osadnictwo wojskowe w Górzynie umożliwił rozkaz nr 111 Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego z dnia 3 czerwca 1945r. w którym określono obszar, jaki mają zajmować osadnicy na Ziemiach Zachodnich. Na osadnictwo wojskowe wyznaczono powiaty leżące wzdłuż zachodnich granic państwa: Wolin, Kamień Pomorski, Gryfice, Chojna, Sulęcin, Rzepin, Krosno Odrzańskie, Gubin, Żary, Żagań, Zgorzelec, Lubań, Lwówek. Zdemobilizowani żołnierze mieli tu tworzyć trwałą zaporę przed ewentualnym ponownym zagrożeniem ze strony Niemiec. Osadnicy wojskowi mieli także w znacznym stopniu przyczynić się do zapewnienia ładu, porządku i bezpieczeństwa publicznego na tych terenach, które Rosjanie traktowali jako zdobycz wojenną, a szabrownicy jako sposób na zdobycie tego, czego brakowało w zrujnowanej wojną Polsce.
Jedną z grup operacyjnych , która miała wykonać to zadanie oraz przygotować poniemieckie wsie dla Kościuszkowców dowodził podporucznik Aleksander Jefimczyk. W lipcu 1945r wraz ze swoją załogą w składzie: st. sierż. Jan Nesterowicz, st. sierż. Jan Rezner, kpr. Józef Skrzypnik, kpr. Klemens Jankowski, plut. Józef Pokora, sierż. Franciszek Gerstel, szer. Józef Ernest, szer. Jan Babiarz, szer. Wawrzyniec Kupisz, mając do dyspozycji jedną ciężarówkę, wyruszyli z siedziby dowództwa z Gorzowa Wielkopolskiego do Krosna Odrzańskiego a stamtąd do Gubina. Gdy okazało się, że miasto jest aż tak bardzo zniszczone, a mieli możliwość wybrania sobie dowolnej miejscowości, postanowili wyruszyć dalej i tak po kilku dniach poszukiwań dotarli do Górzyna. W swoich wspomnieniach Aleksander Jefimczyk opisał tę chwilę następująco: […] Wynurzył się on na sposób jak gdyby przeznaczenia, tuż zaraz jak wyskoczyliśmy z lasu. Nawet nie wiedziałem dlaczego kazałem przyhamować. Po prostu urzekła mnie właśnie z tego miejsca malowniczość osiedla. Stanęliśmy i tak spoglądaliśmy na tę osadę. Z lewa pobłyskiwała rzeczka a z prawa tor kolejowy. W promieniach miękkiego, ukośnie już świecącego słońca, osada wyglądała swojsko, radośnie i niezwykle przytulnie. […] Wszystkim żołnierzom, tak jak i dowódcy, Górzyn bardzo się spodobał, wybrali więc go na miejsce osiedlenia. Niestety wioska była zajęta przez Rosjan, którzy przejęli istniejący w niej lager obywateli ZSRR będących na przymusowych robotach. Osadnicy udali się do komendantury radzieckiej mieszczącej się w budynku dawnej plebanii, gdzie uzyskali oświadczenie, że mogą zająć Górzyn ale dopiero po wyjeździe Rosjan. Szczegóły mieli uzgodnić w sztabie wojskowym w Lubsku. Po trudnych pertraktacjach z dowódcą 10 Dywizji Piechoty i pułkownikiem NKWD otrzymali warunkowo jedno gospodarstwo, w którym mogli zamieszkać w oczekiwaniu na dalsze decyzje. Po osiedleniu się, zaczęli starania o możliwość zdobycia ziemi, na której rosły zasiane jeszcze przez Niemców zboża, rzepak, len i ziemniaki. W tym celu dowódca udał się do komendanta Górzyna, gdzie udało mu się otrzymać jeszcze dwa gospodarstwa i 50 hektarów zboża oraz kilku Niemców z lagru do pracy. Później udało uzyskać dwa konie i trzy krowy, które sprowadzono z Żagania. W takich warunkach udało się przeprowadzić pierwsze żniwa i wykopki oraz przygotowywano pola do przyszłorocznych zasiewów. W międzyczasie dowódca Jefimczyk udał się do Poznania z interwencją w sprawie nieustępującego z Górzyna lagru. W dowództwie otrzymał zapewnienie, że sprawa jest w toku i że lada moment do Górzyna przybędą cywilni osadnicy. By zapewnić im miejsce, po powrocie spotkał się z komendantem lagru i wytargował całą ulicę gospodarstw do zasiedlenia. Najprawdopodobniej we wrześniu do wsi przybyli pierwsi cywilni osiedleńcy, kobiety i dzieci, których mężowie -